poniedziałek, 12 kwietnia 2010

pozory

po sześciominutowej przebieżce przez centrum Warszawy, z punktu A do punktu B, wpadam do kliniki, prywatnej, cennik z cenami z kosmosu, wpadam i od razu siadam. Nieco ponad sekundę zajęło mi ustalenie czemu zeszłam na zawał w długiej poczekalni bez okien: klima z XX wieku, nie dopatrzyłam się jakiejkolwiek wentylacji, korytarz w mordę bez okien

Brak komentarzy: