wtorek, 18 maja 2010

dawaj dupę

dogrzebałam się do kilku ton starych zapisów i oto co znalazłam:
siedzę i czekam aż stanie się i w końcu zacznie działać metoda jaką powszechnie stosują wszelkiej maści gabinety lekarskie, czyli: dama przez telefon jeśli zapisała cię na 18.30 to o pacjent o 18.30 wchodzi i załatwia swoje.
w relaksach czekam na swoją kolej bo fanaberia mnie naszła i wykonuję rutynowy przegląd żeby w dobrej kondycji być a nawet w jeszcze lepszej. Przyglądam się ludziom, nie wszyscy jednak w takich samych są relaksach jak ja.
klaps, akcja!
idzie pielęgniarka, młoda, zaczesana w naleśnika, dynamicznym krokiem dociera do gabinetu przed którym czekam, zamaszyscie puka i nie czeka na proszę, wchodzi. Co więcej zostawia uchylone drzwi. słyszę piąte przez dziesiąte, szybko tłumaczy lekarzowi ze dostał dane pacjentki która powinna trafić do gabinetu 25. nie znam się na tym, ale pewnie lekarz kliknął ze ją przyjmnie i zaistniała konieczność aby szybko odkliknął ze jednak jej nie chce, tylko wtedy ten spod 25 będzie mógł zobaczyć dane pacjentki przy której obecnie gmyra. Liczy się czas.
I już już akcja ma mieć pozytywne zakończenie kiedy nagle z głębi gabinetu wydobywa się ryk:
- to się może tak s i o s t r a  sama rozbierze do majtek i wystawi dupę na widok publiczny?!
- najmocniej pana prze....
- daaawaaaj dupę! moja mniej sie liczy?!
przebywającemu w gabinecie panu pacjentowi puściły nerwy, pielęgniareczka wybiegła, lekarz pewnie się spocił przy kojeniu nerwów pacjenta.
poczekalnia dusi się ze smiechu a pod naszymi nogami przebiega jakis iluśletni mały chłopczyk i podśpiewuje: dawaaj dupę daaawaj dupę dawaaaj duuuupę...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kazia
Ja na jej miejscu bym się rozebrała. Dla świętego spokoju.